Miasto jeszcze śpi w najlepsze, kiedy nocne
autobusy, jadące w stronę Okęcia wiozą pierwszych pracowników na lotnisko.
Lecąc samolotem rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele osób
potrzeba, żebyśmy bez problemu dotarli do naszego miejsca przeznaczenia. Już
kilka minut po godzinie czwartej otwierają się pierwsze stanowiska check-in, w
niedostępnych dla nas częściach portu pojawiają się pracownicy sortowni bagaży,
obsługi naziemnej i otwierają się kasy biletowe. Lotnisko na dobre się budzi do
życia. W tym i następnych felietonach przyjrzymy się bliżej poszczególnym
częściom portu lotniczego. Zobaczymy jak wygląda praca ludzi, dzięki którym
wszystko odbywa się tak, jak powinno zawsze - niezauważalnie dla przeciętnego
pasażera.
Pierwsi pasażerowie pojawiają się na lotnisku
przed piątą rano. Część to pasażerowie lotów czarterowych, spora część leci
gdzieś służbowo zaczynają się ustawiać kolejki do stanowisk check-in. Agent
jest odpowiedzialny za prawidłowe odprawienie nas i naszego bagażu do portu docelowego.
„Frankfurt, wyjście 23, boarding rozpocznie się o 5:50, a tutaj ma Pan dokument
bagażowy”. W międzyczasie walizka znika nam z pola widzenia i trafia do
sortowni. Tam dzięki systemom skanowania nasze walizki trafiają na właściwe
wózki. Między bagażami krzątają się również czworonożni pracownicy lotniska –
to specjalnie przeszkolone do wykrywania narkotyków psy prowadzą dodatkową
‘inspekcję’ bagażu. W międzyczasie ostatni pasażerowie nadają swoje walizki.
„Zamykamy Frankfurt”! słychać przez radio i już wiadomo że można wszystkie
bagaże umieścić na wózku i jechać do samolotu.
Pod Boeingiem wykonującym rejs
do Frankfurtu pojawia się już taśma do transportu bagażu. Ale załadunek bagażu
to nie taka prosta sprawa. Często zdarza się, że oprócz standardowej naklejki
bagaż posiada dodatkowe oznaczenia. Może to być ‘priority’, czyli bagaż
pasażerów klasy biznes, może to być ‘short transfer’ kiedy mamy dość krótką
przesiadkę w porcie pośrednim, może to być ‘long layover’, kiedy z kolei mamy
wiele godzin na przesiadkę. Wszystkie te oznaczenia pomagają lepiej i sprawniej
obsługiwać nasze walizki. I tak na początku, w głębi luku bagażowego umieszcza
się bagaże z przywieszkami ‘krótka przesiadka’ i ‘priorytet’, po to, aby po
wyładowaniu były łatwo dostępne. Ale obok całej masy walizek czeka nas dzisiaj
niespodzianka. Przesyłka specjalna. Piękny duży wilczur w klatce. Nieczęsty to
pasażer na pokładzie (a właściwie pod nim). Wygląda na lekko zdezorientowanego,
ale jako nietypowe ‘cargo’ jest pod szczególną opieką. Pracownik odpowiedzialny
za transport psa upewnia się, że kapitan włączył ogrzewanie w tym luku
bagażowym, dzięki czemu podróż upłynie w takich samych warunkach jak pasażerom
na głównym pokładzie. Z rękawa agent znosi jeszcze dwa wózki dziecięce i można
zamykać luk bagażowy.
Pasażerowie już są na swoich miejscach, a pod samolot
podjeżdża wypycharka. Po uzyskaniu zgody na rozruch silników samolot zostaje
wypchnięty spod stanowiska postojowego, wypycharka odjeżdża i samolot może
spokojnie kołować do startu. A co się dzieje po wylądowaniu we Frankfurcie? To
samo. Tylko w odwrotnej kolejności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz