piątek, 6 lipca 2012

Na czas, na miejsce… na pewno?


Przepraszam, ale rejs jest pełny – musimy wysłać Pana następnym… jutro rano. Próbujemy znaleźć Pana bagaż. Będziemy w kontakcie. Brzmi znajomo? Dzięki temu felietonowi zminimalizujecie Państwo ryzyko takich zdarzeń.

Jak w każdej dziedzinie życia tak i w lataniu obowiązują pewne reguły, których warto przestrzegać, żeby wszystko przebiegało jak w szwajcarskim zegarku.

Nie wszędzie da się dolecieć lotami bezpośrednimi. Wybieramy wtedy loty z przesiadką. W biznesie najważniejszy jest czas. Ale nie zawsze jest on sprzymierzeńcem pasażera. Coraz więcej lotnisk i linii lotniczych skraca MCT (minimum connecting time) do 30 minut. O ile w Zurychu ten czas jest do przyjęcia, o tyle w Londynie, Frankfurcie, Paryżu, czy Mediolanie MCT to o wiele za krótko. Rezultat? My dolecimy do portu przeznaczenia, ale bagaż zostanie gdzieś w sortowni i doleci do nas najczęściej następnego dnia… Zamiast kupować nowy garnitur na poranne spotkanie lepiej po prostu zastosować jedną zasadę: w głównych hubach Europy dwie godziny to absolutne minimum.

Jesień i zima nie są przyjaciółmi obieżyświata. Mgła, śnieg – wszystko to sprzyja opóźnieniom. Jeżeli spóźnimy się na lot łączony przysługuje nam tzw. rerouting, czyli możliwość dotarcia do celu w najkrótszym możliwym czasie. Linie lotnicze mają tendencje do wysyłania pasażerów swoim następnym lotem, albo korzystając z partnerów sojuszu lotniczego, ale nie ulegajcie – jeżeli znajdziecie szybsze połączenie, po prostu jego żądajcie. Nieocenioną pomocą jest w takich wypadkach aplikacja expertflyer, która wyszukuje optymalne połączenia według mnóstwa kryteriów. Ma ona tą zaletę, że pani w okienku mówimy: proszę mnie przebukować na lot Lufthansą do Zurychu przez Frankfurt i w miarę możliwości dostajemy to, co chcemy, a nie to, co nam proponuje przewoźnik. Jest to nieocenione w te dni, kiedy pada śnieg i panuje ogólne zamieszanie, bo 50% lotów jest opóźnione, a pozostałe są odwołane. Mając status u przewoźnika zamiast stać w kolejce można spróbować połączenia z infolinią – kompetentny konsultant potrafi zdziałać cuda.

Warto pamiętać jeszcze o jednej rzeczy. Wracamy po tygodniu pracy w piątek do domu. Wieczornym rejsem, bo jeszcze trzeba wziąć udział w paru spotkaniach. Dla linii lotniczych jesteśmy z reguły dojną krową, bo doskonale wiedzą, że możemy się nie stawić na rejs, bo spotkania lubią się przedłużać. Wtedy płacimy dodatkowo za zmianę rezerwacji etc. I oczywiście analitycy zakładają, że 15% pasażerów to są tzw. ’no-shows’. Niestety zwłaszcza w piątkowy wieczór okazuje się, że zgodnie z prawem Murphy’ego stanowimy właśnie te 15%, które jednak postanowiło wrócić do domu… Pech? Niekoniecznie. Wolę wrócić w sobotę rano z 250€ w ręku niż się awanturować o miejsce w totalnie zatłoczonym samolocie. Skąd te 250€? To najniższa stawka odszkodowania za opóźniony powyżej 2h, lub odwołany rejs. Ale to nie wszystko. W przypadku nocowania przewoźnik ma również obowiązek zapewnić nocleg, kolację, śniadanie, oraz transfery. Plus oczywiście odszkodowanie. Jak skutecznie się domagać tych świadczeń? Wystarczy zapoznać się z dyrektywą EU 261/04 i ją po prostu egzekwować. 

2 komentarze:

  1. Dobrze napisany tekst, ale wkradł się jeden błąd, przepisy UE o ochronie praw pasażerów reguluje rozporządzenie, nie dyrektywa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za poprawkę. Oczywiście jest to rozporządzenie.

    OdpowiedzUsuń