środa, 25 lipca 2012

LOTem do Chicago, czyli Elite Fleet

Piątek, trzynastego. Czy może być lepszy dzień na wyprawę samolotem? Niecałe dwa tygodnie temu LOT wprowadził na swoje pokłady nowy standard obsługi w klasie biznes. Najwyższy czas go przetestować w rejsie LO3 do Chicago.


Check-in:
Melduję się na półtorej godziny przed odlotem na lotnisku. W check-in bardzo sympatyczny pan i garść standardowych dowcipów na temat 'Milłoka', oraz Podwawelskiej. Do odprawy nie ma żadnej kolejki - podchodzę do stanowiska prosto z marszu. 


Kontrola Bezpieczeństwa:
Bezproblemowa kontrola bezpieczeństwa (mimo plecaka z elektroniką, aparatem i wszystkimi obiektywami). Do kontroli przede mną było pięć osób, czas oczekiwania na prześwietlenie bagażu to ok. 5 minut. 


Executive Lounge:
Wizyta w Polonezie (Bolero jest zamknięte - remont) do bezproblemowych nie należy - ekspaci wracają do domu na weekend i panuje dość duży ścisk. 


Jednak mimo dość dużego tłoku obsługa sprawnie radzi sobie ze sprzątaniem i utrzymaniem saloniku w jak najlepszym porządku. Oprócz tradycyjnych przekąsek jest na ciepło zupa pomidorowa. Odrobinę zmienił się też asortyment win. Pomału widać, że należy myśleć powoli o drugim saloniku. W hubie Star Alliance marzy mi się, podobnie jak w MUC, czy FRA salonik Business Lounge i Senator Lounge. W momencie, kiedy status SEN jest dużo trudniej osiągalny taki wyróżnik wydaje mi się dość niezbędny. 


Boarding:
Na tablicy wyświetlony zostaje czas boardingu na godzinę 16:05. O 15:50 wyruszam więc do gate. Kontrola paszprtowa również prosto z marszu, bez żadnej kolejki. Kolejka natomiast była przed kontrolą dokumentów przed wejściem do bramek. To, co było wcześniej przeprowadzane w strefie check-in przeniosło się właśnie tutaj. Nie ma osobnej kolejki dla pasażerów statutowych i podróżujących w klasie biznes. Czas oczekiwania: ok. 10 minut. Przy gate standardowy chaos, na szczęście po zagadnięciu pracownika bezproblemowo można wejść na pokład. Zajmuję miejsce 2A. Chwilę później welcome drink. Oprócz wody i soku pojawiło się również wino musujące. 


Lot:
Od razu po wejściu do samolotu uwagę zwraca 'krajka'. Ten motyw zaprezentowany przy okazji otwarcia biura w Krakowie obecny jest praktycznie we wszystkich elementach serwisu: na poduszce, klapkach na oczy, czy menu. Stewardessy biorące udział w programie Elite Fleet mają również inne apaszki. Zmieniła się kosmetyczka, a także koce. Przypominają mi jako żywo te obecne na pokładach klasy biznes Lufthansy (granatowy wierzch, biały spód (w krajkę oczywiście ). Punktualnie wyjeżdżamy spod gate, w międzyczasie kapitan informuje, że rejs będzie trwał 9 godzin i 40 minut. Po osiągnięciu wysokości przelotowej rozpoczyna się serwis. I teraz doskonale widać na czym polegają zmiany w serwisie. Na początek pojawiają się orzeszki i pierwszy serwis z napojami. Wszystko serwowane jest 'z ręki'. Jest to tzw. serwis kelnerski - bardzo przypomina to, co można zobaczyć w klasie biznes Austrian, czy Thai. 


Zmianie uległ asortyment win i alkoholi. Pojawił się jim Beam, biała Żubrówka, oraz pojawiły się nowe wina. Na szczęście została w karcie moja ulubiona Esmeralda 


Zdecydowaną zmianę widać również w menu. Na przystawkę jest polędwica wołowa w cieście francuskim, do tego pasztet z gęsi, pikle, marynowana papryka i duża porcja sałaty z pestkami słonecznika i sosem pesto. W daniach głównych widać, zgodnie z obietnicą, powrót do korzeni kuchni polskiej. Jest schabowy z ziemniakami i fasolą szparagową, łosoś i polędwica wieprzowa. Porcje są zdecydowanie większe niż poprzednio i chwalę moment, w którym stwierdziłem, że przed lotem nic oprócz śniadania nie jem. Po daniach głównych kolej na sery - są dwa kawałki Camembert, podane z marynowaną gruszką i konfiturą porzeczkową. A na koniec tradycyjnie sernik, kawa w dużym kubku i Bailey's. 


Serwis kelnerski jest zdecydowanie fajniejszy z punktu widzenia pasażera. Nie słychać blokowania i odblokowywania hamulców wózków i jest zdecydowanie lepszy kontakt ze stewardessami. Pasażerowie mogą wybrać spośród trzech rodzajów serwisu: klasyczny, ekspresowy (wybrane elementy na jednej tacy), oraz 'na życzenie', czyli w dowolnej dla pasażera porze. Po serwisie stewardessy pytają się jak ma wyglądać serwis podczas drugiej części lotu i przyklejają na zagłówku odpowiednią naklejkę: obudzić na duty free, obudzić na serwis, nie budzić do lądowania. Jest to świetna opcja, zwłaszcza w nocnych rejsach powrotnych do Polski. Po serwisie czas na drzemkę. 


Na dwie godziny przed lądowaniem rozpoczyna się drugi serwis, czyli kolacja. Podobnie jak wcześniej podana jest na jednej tacy. Na zimno jest łosoś, do tego schab z kopytkami na ciepło, a na deser są świeże owoce. 


W Chicago lądujemy punktualnie. Podchodzimy do lądowania klasycznie znad jeziora Michigan. W świetle zachodzącego słońca widać charakterystyczną panoramę miasta. O'Hare wita nas lekko pochmurną pogodą. 


Wrażenia? Zdecydowanie pozytywne. Widać, że celem LO jest doszusowanie do linii 4* w rankingu Skytrax. Ten progam jest świetnym treningiem przed 787. Ale o ile przy 50-60% LF w C personel pokładowy się spokojnie wyrabia z pracą, to mam wrażenie że przy pełnej kabinie przydałaby się dodatkowa osoba. Po wylądowaniu pozwoliłem sobie zaczepić pana, który miał również przywieszkę SEN przy bagażu z pytaniem jak mu się podobał lot. Powiedział, że po przejściu na 787 będzie to dla niego linia pierwszego wyboru ze względu na komfort połączenia i jakość obsługi na pokładzie. 





Boarding



Taxi



przed startem



Nowa karta win i menu



Motyw krajki na chusteczkach odświeżających



Nowy zestaw toaletowy



Przystawki



Danie główne



Desery



Drugi serwis

2 komentarze:

  1. Wygląda naprawdę świetnie. Trzeba będzie kiedyś zaszaleć.

    Tylko wciąż ten problem z ceną Prince Polo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieważne że za 99 groszy :)
    Smakuje tak samo dobrze.

    OdpowiedzUsuń