piątek, 12 października 2012

Dzień z życia załogi Bingo Airways

Są wizytówką każdej linii. Od ich profesjonalizmu zależy nasze bezpieczeństwo. Przedmiot westchnień pań i panów. Marzenie chłopców i dziewczynek. Kto to taki? Personel lotniczy i pokładowy. Jak wygląda ich codzienna praca od środka? Niedawno przyjrzałem się typowemu dniu pracy załogi Bingo Airways – nowej polskiej linii czarterowej.

Spotykamy się w sobotni poranek na lotnisku w Warszawie. Zrobimy bardzo prostą rotację – Warszawa – Rodos – Warszawa. Polecimy dzisiaj w tradycyjnym dla samolotu A320 składzie – dwóch pilotów i cztery osoby personelu pokładowego. Na początku kapitan przeprowadza briefing – podaje najważniejsze parametry lotu, informacje o pogodzie na trasie i o ewentualnych możliwych zdarzeniach atmosferycznych. Na szczęście do Rodos pogoda ma być bardzo dobra. Na samym lotnisku CAVOK, czyli idealna pogoda do lądowania. Czas lotu 2:35 do Grecji i 2:40 w rejsie powrotnym. 


Podobnie jak wszyscy pasażerowie przechodzimy kontrolę bez pieczeństwa i udajemy się do gate, skąd do samolotu zawozi nas autobus. W dzisiejszym rejsie jest to ‘Chupa-Chups’, czyli SP-ACK, najnowszy nabytek przewoźnika. Kabina jest gruntownie odświeżona i wyposażona w nowe fotele. Konfiguracja typowo czarterowa, czyli 180 miejsc. 




Po wejściu do samolotu pierwsza rzecz, którą robi personel pokładowy to sprawdzenie wyposażenia awaryjnego samolotu – apteczki, kamizelki ratunkowe, instrukcje bezpieczeństwa – to wszystko bezwzględnie musi być sprawdzone przed każdym lotem. Co ciekawe – na wyposażeniu samolotu jest również defibrylator. 



Tymczasem w kokpicie trwa planowanie samego lotu. Piloci omawiają każdą fazę rejsu analizując trasę, oraz parametry lotu. 


Oprócz papierowej dokumentacji załoga Bingo Airways pomaga sobie planem lotów, który jest dostępny również na iPadzie i na komputerze – docelowo przewoźnik będzie się starał o 'paperless cockpit' - każdy lot bez papierowej dokumentacji to oszczędność kilkudziesięciu stron papieru. W międzyczasie przyjeżdżają pasażerowie. Po załadowaniu bagażu koordynator obsługi naziemnej przynosi loadsheet, czyli arkusz zawierający wszystkie informacje niezbędne do startu – liczbę pasażerów, wagę bagażu i ilość zatankowanego paliwa. Nasza masa do startu dzisiaj będzie wynosić 53,5 tony. 


Po sprawdzeniu, czy wszystkie dane się zgadzają możemy prosić wieżę o zgodę na uruchomienie silników i kołowanie do progu pasa 29, skąd będziemy dziś startować. Ustawiamy się w kolejce za dwoma Fokkerami – Austrianem i OLT Express, który wykonuje operacje dla Swiss. W międzyczasie sprawdzenie checklisty przedstartowej. Po zajęciu pasa słyszymy: ‘BGY2975, cleared for takeoff’ – przyspieszenie wbija w fotel, a dzięki temu, że w tę stronę mamy dość małą masę rotacja następuje dobrze przed przecięciem dróg startowych. Checklista po starcie, przebijamy się przez warstwę chmur, szybko osiągamy pułap 100, wyłączamy sygnalizację ‘zapiąć pasy’ i... jest czas na kontemplację widoków za oknem. Lecimy cały czas na poziomie FL390 przez okolice Rzeszowa. Następnie nad terytorium Ukrainy, Rumunii i Bułgarii. Grecja wita nas zarysem Góry Atos i pięknym niebieskim niebem. W międzyczasie mijamy lecące jeden nad drugim maszyny Emirates – A388 i B773 przelatując dokładnie pomiędzy nimi. Mimo że separacja wynosi po 1000 stóp oba samoloty wydają się być bardzo blisko. Naprawdę niesamowity widok. Wreszcie mijamy Kos i rozpoczynamy zniżanie do lądowania. Jako że będziemy siadać na pasie 25 mijamy wyspę po prawej, a następnie wykonujemy zakręt o 180 stopni i bezproblemowo siadamy na pasie. Warszawa pożegnała nas 12 stopniami – tutaj jest ich 27 i już zazdroszczę tym, którzy właśnie opuszczają pokład... 


Po opuszczeniu pokładu przez pasażerów szybkie sprzątanie kabiny, sprawdzenie jeszcze raz sprzętu i jest chwila na odpoczynek i pamiątkowe zdjęcie załogi w komplecie. 



W międzyczasie udajemy się z pierwszym oficerem na obchód maszyny. Sprawdzamy stan opon, ewentualne wycieki i dopilnowujemy tankowania samolotu. Ze względu na możliwe burze nad Warszawą kapitan decyduje się na dodatkowe pół tony paliwa na ewentualny holding. Do Warszawy samolot będzie dość ciężki – masa do startu to 71 ton. Na pokładzie dzisiaj komplet pasażerów – 180 osób i mnóstwo wakacyjnego bagażu. Boarding przebiega sprawnie, zamykamy drzwi, szef pokładu melduje kabinę gotową do startu – możemy więc rozpocząć kołowanie. Jako że ruch na lotnisku jest dość niewielki startujemy bez żadnego oczekiwania. Tym razem dużo dłuższy rozbieg... i znów w powietrzu. 


Po przekroczeniu poziomu FL100 kapitan wyłącza sygnalizację ‘zapiąć pasy’, a personel pokładowy rozpoczyna przygotowania do serwisu. Pasażerowie mogą kupić kanapki, ciepłe i zimne napoje, a także dostępna jest oferta alkoholi. 





Jako że malowanie zobowiązuje dla najmłodszych pasażerów dostępne są lizaki ‘Chupa Chups’ i specjalne certyfikaty małego podróżnika. Radości jest co niemiara. 



W ramach oferty sprzedaży pokładowej prowadzona jest również sprzedaż towarów wolnocłowych. Jako że rejs jest dość krótki to nie ma specjalnie czasu na pogaduchy w bufecie. Sam rejs jest jednak na szczęście spokojny i bezproblemowy.

W miarę zbliżania się do Warszawy poranne obawy o pogodę do lądowania okazują się bezpodstawne. Do Polski wlatujemy przez punkt LENOV zlokalizowany na wschód od Zakopanego – Tatry mijamy po lewej stronie, przelatujemy nad Tarnowem, obok Kielc i nad Radomiem. Dostajemy wektory na pas 33, na którym miękko siadamy. Sprawny deboarding, wszyscy sobie dziękują za udany lot i już planują resztę weekendu. Mimo że miałem okazję przyjrzeć się najlżejszej rotacji – meldowanie na 9:20 i koniec służby o 17:00 to rzadki luksus, bo w sezonie lata się praktycznie przez całą dobę, tak więc meldowanie na 4 rano, czy na 23 to norma, to muszę stwierdzić, że jest to naprawdę ciężka praca. Dlatego warto się przy wyjściu uśmiechnąć i podziękować za wspólny rejs.



Chwila odpoczynku przed przyjęciem pax na pokład



Zapowiedzi pokładowe 

Dziękuję Bingo Airways za pomoc w powstaniu tego materiału. I oczywiście dziękuję wspaniałej załodze, dzięki której znowu dowiedziałem się wiele nowych rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz